Tom Evans, ojciec 23-miesięcznego Alfiego Evansa, napisał na Facebooku, że chłopiec zmarł o 2.30 w nocy czasu brytyjskiego (3.30 czasu polskiego). "Mój gladiator odłożył tarczę i zyskał swoje skrzydła o 2.30. Kocham cię" - pisał Evans.
Matka chłopca, Kate James, także napisała o śmierci dziecka w mediach społecznościowych: "Nasz chłopak zyskał skrzydełka dzisiaj w nocy o 2.30. Mamy złamane serca. Dziękujemy wszystkim za wsparcie".
-------------------------------------------------------
Chory na niezidentyfikowaną chorobę neurologiczną 2-letni chłopiec przebywał w lecznicy Alder Hey w Liverpoolu od 2016 roku. Przed paroma dniami, za zgodą sądu, odłączono go od aparatury podtrzymującej życie.
Wtedy rozpoczęła się batalia między lekarzami a rodzicami dziecka. Specjaliści uważali, że należy przestać uporczywej terapii dziecka, a rodzice chcieli zabrać go do domu. Pomoc chłopcu zadeklarował w pewnym momencie zadeklarował sam papież Franciszek, a rodzice planowali przewieźć go do szpitala w Rzymie, który miał zapewnić mu opiekę medyczną.
Informacje o chorym chłopcu wzbudziły wiele emocji na całym świecie. Pojawiły się nawet wezwania do szturmu na szpital. Tymczasem lekarze nie mieli wątpliwości - dziecko, chociaż wygląda normalnie - nie może zostać uratowane.
Po sporach, w ostatni czwartek, rodzice Alfiego zgodzili się na współpracę ze szpitalem i podziękowali personelowi za "ciężką pracę", wcześniej chcieli zabrać go do domu. Po odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie, dalej przebywał w szpitalu, który proponował rodzicom m.in. opiekę paliatywną.
Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... evans.html
:(
Żal!!