Moja córeczka ma 9 miesięcy.
Wczoraj po raz pierwszy podałam jej kawałeczek jajka - taki maluśki - ok 4mm kwadratowe. Zjadla 3 kawałeczki tych rozmiarów.
Juz po 2 minutach zauważyłam że ma zaczerwienienie wokół ust - które w oczach rosło i przeniosło sie w 15 min na czoło - szyje i plecy. Zaczeła kaszleć - mocno ok 5 minut non stop. Póżniej zawołałam męża. Stwierdził że umyjemy ją dokładnie bo rączki często daje do buzi gdzi miała to jajko. Po kąpieli ok 7 minutowej podałam jej 6oz mleczka bo był juz czas. Wszystko zwymiotowała - zaczeła mieć problemy z oddychaniem. Wezwaliśmy pogotowie.
Jak dotarli dziecko spało - wykończone - oddychało juz normalnie. Zabraliśmy ją na emergency - do szpitala.
Podali jej 1x zastrzyk i już po 15 minutach wszystko przeszło - włącznie z wysypka.
Koszmar!!! Nie życze tego nikomu. Cholerne jajka!
Wczoraj po raz pierwszy podałam jej kawałeczek jajka - taki maluśki - ok 4mm kwadratowe. Zjadla 3 kawałeczki tych rozmiarów.
Juz po 2 minutach zauważyłam że ma zaczerwienienie wokół ust - które w oczach rosło i przeniosło sie w 15 min na czoło - szyje i plecy. Zaczeła kaszleć - mocno ok 5 minut non stop. Póżniej zawołałam męża. Stwierdził że umyjemy ją dokładnie bo rączki często daje do buzi gdzi miała to jajko. Po kąpieli ok 7 minutowej podałam jej 6oz mleczka bo był juz czas. Wszystko zwymiotowała - zaczeła mieć problemy z oddychaniem. Wezwaliśmy pogotowie.
Jak dotarli dziecko spało - wykończone - oddychało juz normalnie. Zabraliśmy ją na emergency - do szpitala.
Podali jej 1x zastrzyk i już po 15 minutach wszystko przeszło - włącznie z wysypka.
Koszmar!!! Nie życze tego nikomu. Cholerne jajka!