Zaskakujący cios dla PiS. Zelnik współpracował z SB?
635684264724753050.jpg (58.37 KiB) Przejrzano 2422 razy
W Instytucie Pamięci Narodowej znaleziono teczkę Jerzego Zelnika (71 l.), z której ma wynikać, że ten znakomity aktor współpracował kiedyś ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Informacja pojawiła się pod koniec weekendu. Aktor nie chce komentować sprawy. Teraz analizą dokumentów zajmuje się ....prawicowy dziennikarz Cezary Gmyz, który ma ocenić, co się w nich takiego znajduje. To jemu Zelnik powierzył ocenę materiałów z IPN.
Jerzy Zelnik zobowiązanie współpracy miał podpisać w 1963 lub 1965 roku, czyli na początku studiów aktorskich. Sam aktor w rozmowie z „Gazetą Wyborczą" przyznał, że taka teczka istnieje i rzeczywiście SB zainteresowało się jego osobą. Nie chciał jednak potwierdzić, czy go zwerbowano i był tajnym współpracownikiem bezpieki.
Miałem niespełna 19 lat. Do końca nie wiem o co chodzi, nie znam papierów. Widocznie nie było to aż tak ważne. Być może było istotne dla osoby, o której komuś opowiadałem, kierując się źle pojętym patriotyzmem. Szczegółów nie znam. Sprawę bada Cezary Gmyz. Będziemy wspólnie to analizować, oglądać. Z góry mogę powiedzieć, że na pewno stanę w prawdzie - powiedział "Faktowi" Jerzy Zelnik.
Aktor wyjawił także, że widział swoją teczkę, jednak nie chciał powiedzieć, co w niej się znajduje.
Jakieś fragmenty widziałem. Ale w tej chwili nie mogę pani informować, bo to jakieś zamierzchłe czasy, gdzie wiadomo, że jak człowiek młody, to głupi. Proszę pani, nic pani w tej chwili nie mogę mówić. Dlatego że dokumenty przegląda pan red. Gmyz i odpowiedź będzie za tydzień. I będzie wszystko wiadomo. Tam nic wielkiego nie ma, ale to trzeba rzeczywiście jakoś zanalizować – wyznał natomiast "Gazecie Wyborczej".
Informacje o domniemanej współpracy Jerzego Zelnika z SB to twardy orzech do zgryzienia w Prawie i Sprawiedliwości. Aktor bowiem od kilku lat jest kojarzony z partią Jarosława Kaczyńskiego. Występuje na marszach czy imprezach organizowanych przez PiS. Niebawem będzie można go zobaczyć także w filmie „Smoleńsk".
Jerzy Zelnik zobowiązanie współpracy miał podpisać w 1963 lub 1965 roku, czyli na początku studiów aktorskich. Sam aktor w rozmowie z „Gazetą Wyborczą" przyznał, że taka teczka istnieje i rzeczywiście SB zainteresowało się jego osobą. Nie chciał jednak potwierdzić, czy go zwerbowano i był tajnym współpracownikiem bezpieki.
Miałem niespełna 19 lat. Do końca nie wiem o co chodzi, nie znam papierów. Widocznie nie było to aż tak ważne. Być może było istotne dla osoby, o której komuś opowiadałem, kierując się źle pojętym patriotyzmem. Szczegółów nie znam. Sprawę bada Cezary Gmyz. Będziemy wspólnie to analizować, oglądać. Z góry mogę powiedzieć, że na pewno stanę w prawdzie - powiedział "Faktowi" Jerzy Zelnik.
Aktor wyjawił także, że widział swoją teczkę, jednak nie chciał powiedzieć, co w niej się znajduje.
Jakieś fragmenty widziałem. Ale w tej chwili nie mogę pani informować, bo to jakieś zamierzchłe czasy, gdzie wiadomo, że jak człowiek młody, to głupi. Proszę pani, nic pani w tej chwili nie mogę mówić. Dlatego że dokumenty przegląda pan red. Gmyz i odpowiedź będzie za tydzień. I będzie wszystko wiadomo. Tam nic wielkiego nie ma, ale to trzeba rzeczywiście jakoś zanalizować – wyznał natomiast "Gazecie Wyborczej".
Informacje o domniemanej współpracy Jerzego Zelnika z SB to twardy orzech do zgryzienia w Prawie i Sprawiedliwości. Aktor bowiem od kilku lat jest kojarzony z partią Jarosława Kaczyńskiego. Występuje na marszach czy imprezach organizowanych przez PiS. Niebawem będzie można go zobaczyć także w filmie „Smoleńsk".
