Po zakończeniu misji Rosetta przyszedł czas na badania Tytana. Ten księżyc Saturna to bardzo ciekawe miejsce, na którym mogło rozwinąć się życie - mówi PAP Artur Chmielewski, pracujący w NASA polski inżynier - manager zakończonej już misji Rosetta.
Artur Chmielewski to polski inżynier, pracujący w kalifornijskim ośrodku NASA - Jet Propulsion Laboratory (JPL). W rozmowie z PAP manager zakończonej niedawno misji Rosetta, której zadaniem było wejście na orbitę wokół jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko i osadzenie na jego powierzchni lądownika, opowiada o planowanej przez NASA misji na Tytana, hollywoodzkim "Armagedonie" oraz komiksach swojego taty - słynnego rysownika Papcia Chmiela, czyli Henryka Jerzego Chmielewskiego.
PAP: Pana droga do NASA była chyba dość nietypowa, bo wiodła m.in. przez ... fabrykę samochodów Forda.
Artur Chmielewski: Gdy miałem 18 lat, ukończyłem Liceum Królowej Jadwigi w Warszawie. W ramach mojego projektu maturalnego zbudowałem laser, którym zainteresował się profesor z Uniwersytetu w Michigan. Dzięki temu udało mi się złożyć wniosek o wizę i paszport. Udało mi się zdobyć obydwa, co w tamtych czasach zdarzało się bardzo rzadko, i wyjechać do USA na studia. O pracy w NASA marzyłem zawsze, więc jak tylko skończyłem studia, to jeździłem na rozmowy o pracę do kalifornijskiego JPL. To laboratorium NASA odpowiada za budowę robotów, które wysyłamy do badania Układu Słonecznego. W JPL bardzo trudno jest jednak dostać pracę, gdy jest się absolwentem tylko czteroletnich studiów.
Oto materiał Chmielewskiego na temat misji Rosetta:
Artur Chmielewski to polski inżynier, pracujący w kalifornijskim ośrodku NASA - Jet Propulsion Laboratory (JPL). W rozmowie z PAP manager zakończonej niedawno misji Rosetta, której zadaniem było wejście na orbitę wokół jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko i osadzenie na jego powierzchni lądownika, opowiada o planowanej przez NASA misji na Tytana, hollywoodzkim "Armagedonie" oraz komiksach swojego taty - słynnego rysownika Papcia Chmiela, czyli Henryka Jerzego Chmielewskiego.
PAP: Pana droga do NASA była chyba dość nietypowa, bo wiodła m.in. przez ... fabrykę samochodów Forda.
Artur Chmielewski: Gdy miałem 18 lat, ukończyłem Liceum Królowej Jadwigi w Warszawie. W ramach mojego projektu maturalnego zbudowałem laser, którym zainteresował się profesor z Uniwersytetu w Michigan. Dzięki temu udało mi się złożyć wniosek o wizę i paszport. Udało mi się zdobyć obydwa, co w tamtych czasach zdarzało się bardzo rzadko, i wyjechać do USA na studia. O pracy w NASA marzyłem zawsze, więc jak tylko skończyłem studia, to jeździłem na rozmowy o pracę do kalifornijskiego JPL. To laboratorium NASA odpowiada za budowę robotów, które wysyłamy do badania Układu Słonecznego. W JPL bardzo trudno jest jednak dostać pracę, gdy jest się absolwentem tylko czteroletnich studiów.
Oto materiał Chmielewskiego na temat misji Rosetta: